Pokazy slajdów
Bezkrwawa Wyprawa Krzyżowa czyli Syria i Jordania na rowerze
- 20 listopada 2011 godz. 12:15
- Grzegorz Baltazar Kajdrowicz
- Slajdy Podróżnicze na Wielkim Ekranie Kinowym w kinie Wisła, Warszawa plac Wilsona 3
- Bezkrwawa Wyprawa Krzyżowa czyli Syria i Jordania na rowerze
- Na lotnisku w Damaszku, a w zasadzie pod Damaszkiem wylądowaliśmy zgodnie z planem i ok. 2 byłem już po odprawie. Rower przyleciał w zasadzie cały, a i bagaż nie został uszkodzony. Więc zabrałem się za skręcanie i pakowanie. Wzbudziłem niezłe zainteresowanie swoją obecnością wśród tubylców. Bardzo chcenie pomagali mi w przygotowaniu pojazdu, nawet brali czynny udział (...)
Bezkrwawa Wyprawa Krzyżowa czyli Syria i Jordania na rowerze
- 16 kwietnia 2011 godz. 18:00
- Grzegorz Baltazar Kajdrowicz
- Klub Podrózy Jarema, Wieża Kościoła św. Anny, Krakowskie Przedmieście, Warszawa
- Bezkrwawa Wyprawa Krzyżowa czyli Syria i Jordania na rowerze
- Na lotnisku w Damaszku, a w zasadzie pod Damaszkiem wylądowaliśmy zgodnie z planem i ok. 2 byłem już po odprawie. Rower przyleciał w zasadzie cały, a i bagaż nie został uszkodzony. Więc zabrałem się za skręcanie i pakowanie. Wzbudziłem niezłe zainteresowanie swoją obecnością wśród tubylców. Bardzo chcenie pomagali mi w przygotowaniu pojazdu, nawet brali czynny udział (...)
Rowerzysta w ETIOPII bez roweru, czyli jak pokonać głód pedałów
- 20 marca 2011 godz. 12:15
- Grzegorz Baltazar Kajdrowicz
- kino Wisła pl. Wilsona Warszawa
- Rowerzysta w ETIOPII bez roweru, czyli jak pokonać głód pedałów
- Odwiedzimy wspaniałe kościoły wykute w skale w Lalibeli, popływamy łódka po jeziorze Tana i zajrzymy do starych monastyrów na wysepkach na tym jeziorze. Odwiedzimy także Gonder oraz Bahir Dar i wyruszymy poszukać małp z krwawiącym sercem - dżelad. Odwiedzimy także południową część Etiopii z doliną Omo oraz zagościmy m.in. u plemion Hamerów, Mursi oraz innych. Na zakończenie zobaczymy targ rybny i skosztujemy etiopskie suszi :)
Maroko inne niż znane
- 21 luty 2009 godz. 12:15
- Grzegorz Baltazar Kajdrowicz
- kino Wisła pl. Wilsona Warszawa
- Maroko inne niż znane
- Wyprawa rozpoczynała się od Malagi w Hiszpanii, następnie promem do Mellili (hiszpańskiej enklawy w Maroko), w końcu ponad 1000 km przez góry Atlas i tereny Berberów, aż do Marrakeszu. Ale zacznijmy od Malagi. W zabytkowych uliczkach starego miasta, obejrzeliśmy kolorową procesję, w prawdziwie starym stylu. Niesione były wystawne, olbrzymie ołtarze, białe kaptury na głowach, orkiestra dęta...
KIRGIZJA na 2 kółkach, czyli Szwajcaria Azji rowerem
- 15 kwiecień 2007 godz. 12:15
- Grzegorz Baltazar Kajdrowicz
- kino Wisła pl. Wilsona Warszawa
- KIRGIZJA na 2 kółkach, czyli Szwajcaria Azji rowerem
- Długo się zastanawiałem, gdzie pojechać na tegoroczną wyprawę. Na początku wpadł mi pomysł, aby odwiedzić RPA. Niestety z przyczyn ode mnie niezależnych, nie udało się. Może innym razem. Później, po rozmowie z Jurkiem Maronowskim, który zaproponował przejazd przez "szosę pamirską". Doszedłem do wniosku, że Kirgizja to jest miejsce, które warte jest moich odwiedzin. Nigdy jeszcze nie byłem w tej części Azji, ba nigdy nie byłem dłużej niż 2 dni w Azji. Po dość krótkim myśleniu :) zdecydowałem - jadę zwiedzać Szwajcarię Azji - Kirgizję. Przygotowania trwały ok. pół roku. Grzebałem w internecie, szukałem osób, które tam już były. Internet jest kopalnia wiedzy i ludzi :) Znalazł się nawet sympatyczny i bardzo pomocny Vasyl z Biszkeku, który BARDZO pomaga mi w tej wyprawie. Bez Niego, byłoby bardzo trudno. Dzięki Vasyl :) Oto jego dzisiejszy email:"... Я готов к Вашему прибытию 16 июля в 1.10 по местному времени (время прилета самолета я уточнил здесь). Я буду встречать у выхода с листком, на котором будет Ваше имя. Квартиру я подыскал, в тихом районе практически в центре города, и внес предоплату за одни сутки. Стоимость - 13$ в сутки, срок любой как Вы решите на месте, оплата при выезде. На бензин для машины мне придеться потратить 15$. Вот и все расходы на встречу Вас. Если есть еще пожелания - пишите. Надеюсь Ваш перелет пройдет благополучно. Василий..."
Do góry kołami - NOWA ZELANDIA rowerem
- 10 grudzień 2006 godz. 12:15
- Grzegorz Baltazar Kajdrowicz
- kino Wisła pl. Wilsona Warszawa
- Do góry kołami - NOWA ZELANDIA rowerem
- Od dłuższego czasu moim marzeniem było przejechanie rowerem po 2 wyspach Nowej Zelandii. Udało mi się je w końcu spełnić. Dojechałem do najdalej od Polski położonego lądu. Objechałem 2 wyspy kraju ptaka kiwi. Wyspa Północna, bardziej słoneczna, gorąca i sucha, na której przeżyłem przygodę z pięknymi, kolorowymi strefami termalnymi. Pozostałość po wybuchu wulkanu Tarawera. Odwiedziłem Tolkienowski Mordor, czyli Park Narodowy Tongariro oraz miejsce, gdzie rozpoczęła się państwowość tego kraju. Wyspa Południowa, to dzika, mało zamieszkana część Nowej Zelandii. Na niej wznoszą się piękne Alpy Południowe z lodowcami schodzącymi niemalże do morza przecinając las deszczowy. Odwiedziłem Fiordland - największy obszar chroniony na Ziemi, przepłynąłem statkiem przepiękny Mylford Sound. Przejechałem zachodnim wybrzeżem w deszczu i pod wiatr, by podziwiać uroki cieśniny Cooka.[...]"
Gdzie stokfisz mówi dobranoc czyli rowerzysta na północnym szlaku
- 21 października 2012 godz. 12:15
- Przemek Pepe Pawłucki
- Slajdy Podróżnicze na Wielkim Ekranie Kinowym w kinie Wisła, Warszawa plac Wilsona 3
- Gdzie stokfisz mówi dobranoc czyli rowerzysta na północnym szlaku
- Norweskie fiordy po raz kolejny znalazły się na czele listy najpiękniejszych celów podróży na świecie ogłaszanej przez National Geographic. – chyba trudno o lepszą rekomendację. Powodów do odwiedzin Norwegii może być wiele – ekscytująca wiosenna przejażdżka górskimi drogami przez wysokie na kilka metrów śnieżne tunele, spacer po największym kontynentalnym lodowcu Europy Jostedalsbreen, schodzącym w doliny pięknymi jęzorami, spacer na najwyższy szczyt Gór Skandynawskich, wizyta w Oslo 17 maja, w dniu święta narodowego Norwegii, zwiedzanie urokliwego choć często deszczowego Bergen, podziwianie unikatowych drewnianych kościołów typu stav, zdobycie na rowerze słynnej Trollstigen (Drabiny Trolli) czy przejazd Rallarvegen, najsłynniejszym rowerowym szlakiem Skandynawii. Dla wszystkich tych rzeczy i dla każdej z osobna naprawdę warto tu być, choćby raz w życiu. Tym razem autor pokazu zabierze nas w podróż rowerem po północnej Norwegii. Poszukując miejsca, gdzie stokfisz mówi dobranoc odwiedzimy przecudnej urody wyspy Lofoty, Vesteralen i Senja. Popłyniemy na wieloryby, zapolujemy na maskonury, poszukamy trolla. Dotkniemy lodowca lśniącego w promieniach niegasnącego w lecie słońca. W drodze na Nordkapp zagościmy u Saamów. A może dotrzemy jeszcze dalej na północ? (...)
W poszukiwaniu Króla Juliana czyli rowerem po Madagaskarze
- 13 stycznia 2013 godz. 12:30
- Grzegorz Baltazar Kajdrowicz
- Slajdy Podróżnicze na Wielkim Ekranie Kinowym w kinie Wisła, Warszawa plac Wilsona 3
- W poszukiwaniu Króla Juliana czyli rowerem po Madagaskarze
- ... Po wyjeździe z Ampefi kolor ziemi zmieniał się kilka razy. Zapewne zależało to od tego, co wylewało się z wulkanów, które widać tu na każdym kroku. W korycie rzeki - strumienia, Malgasze porobili pola ryżowe i czasami na nich nawet pracują. Gdzieniegdzie były "porozrzucane" wielkie bomby bazaltowe. Droga póki co, jeszcze asfaltowa (N43) wspinała się żwawo w górę, by w najwyższym punkcie sięgnąć 1540 m n.p.m. Dalej już było tylko gorzej. W miasteczku chyba powiatowym Soavinandriana asfalt zakończył swój i tak już marny żywot. Samo miasteczko za czasów kolonii francuskiej musiało być całkiem ładne. Świadczyć o tym może plac centralny czy niektóre domostwa. Teraz najlepiej wymalowanym budynkiem jest kościół i knajpa. Tak samo chyba jak u nas. Reszta pamięta chyba pędzel de Gaulle. Ruszyliśmy ochoczo czerwoną dróżką w dół. Droga jeszcze była. Na mapie została oznaczona kolorem żółtym, co może świadczyć o jest przejezdności i ważności. I o ile ważność można sobie wyobrazić, to z przejezdnością nie miała nic wspólnego. Jak się później okazało, przejezdny był tylko odcinek kilku kilometrowy. Dalej to ona nie nadawała się nawet dla czołgów. No ale mądry Polak - Wazacha - da rade. No bo jak nie my to kto? No i daliśmy radę. Przez 10km to czym staraliśmy się jechać nie miało nic wspólnego z droga, nie miało nic wspólnego ze ścieżką. To był tor przeszkód niczym droga na Euro 2012 na Ukrainie. Tam po podobnych drogach kiedyś jeździłem, też żółtych i też tylko dla czołgów. No ale nic to droga. Widoki były tego warte. W dole zielone poletka ryżowe, gdzieniegdzie przycupnięte niewielkie chatki. Czasami spotykaliśmy Malgaszy, którzy nigdy nie szli bezproduktywnie. Zawsze coś ze sobą nieśli. Czy to kura, czy chrust, czy węgiel drzewny. W końcu dojechaliśmy do mostu. Od mostu jest nawet asfalt. Oby był jeszcze też i jutro. A czy był, o tym na pokazie. (...)